- Po... towar. - Austin powiedział niepewnie.
- Jaki znowu towar? - popatrzyłam na ich.
- Narkotyki... - wtrąciła się Ever.
- Coo?! Jakie narkotyki i jeszcze Ty Ever... - nie mogłam w to uwierzyć. Mój bart, przyjaciółka i chłopak, który jest dla mnie ważny sprzedają i zapewne biorą narkotyki.
- Tak, przykro mi, że się dopiero o tym dowiedziałaś. - Ever patrzyła na mnie.
- Nie rozumiem jak Wy możecie się tym zajmować? Nie to nie możliwe, to jakiś głupi żart, prawda?!! - byłam wściekła.
- Lol, uspokój się. Posłuchaj, to zaczęło się dawno. Brakowało mi pieniędzy, gdyby nie to nie mielibyśmy z czego żyć. Zacząłem się zadawać z Cody'm, On mi zaproponował to. Ja zgodziłem się, bo nie chciałem, żeby mi Cie zabrali. - Austin zaczął tłumaczyć.
- Ale dlaczego Ever, Justin Ty też? - łza zakręciła mi się w oku.
- Ja chciałam pomóc Austinowi. - odezwała się Ever.
- Ale w jaki sposób?!
- A myślisz, że będą się pytać takiej dziewczyny czy ma narkotyki? - zmarszczyła brwi.
- Dobra, a Justin? - chwilę siedział w milczeniu. - Justin?!
- Ja... Ja już wcześniej w tym uczestniczyłem. A ten cały David zrobił to, bo niby Go oszukaliśmy na towar, a to nie prawda. Wtedy zbrakło i powiedzieliśmy, że druga działka za tydzień, a ten chciał od razu całą i zrobił wielką aferę. - widać było, że się zdenerwował bo, jego mięśnie się napięły.
- A dlaczego nie wyjeżdża Justin z Tobą? - skierowałam to pytanie do Austin'a.
- Miał, ale teraz po tym zajściu nie możesz sama zostać...
- Ale... Dlaczego mi tego nie powiedzieliście? - łzy mi zaczęły lecieć same z siebie. Milczeli, a ja szybko wybiegłam i kierowałam się w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi od pokoju, oparłam się o nie i zjechałem w dół.
Siedziałam na podłodze i płakałam. Sama dokładnie nie wiem dlaczego. To za dużo dla mnie. Miałam dość tego, że nic mi o tym nie wspomnieli wcześniej. Przekręciłam klucz w zamku i lekko uchyliłam drzwi, żeby usłyszeć co mówią.
- Wiedziałem, że tak zareaguję! - mówił Justin, a wręcz krzyczał.
- Niech to przemyśli... - odezwała się Ever. Łzy nadal mi leciały. Postanowiłam wziąć kąpiel i wszystko przemyśleć. Wzięłam czyste ubrania z szafki i poszłam do łazienki. Nalałam ciepłą wodę do wanny. Zdejmując ubrania zauważyłam, że te siniaki i blizny zrobiły się bardziej widoczne. Jak ja mogłam na to pozwolić... Wzięłam głęboki oddech i weszłam do wanny. Zanurzyłam się i było widać mi tylko głowę. Byłam pokryta grubą warstwą piany. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, ale nie umiałam. Mam dość tego życia.
Po dość długiej kąpieli wyszłam z łazienki ubrana w codzienne ubrania. Rzuciłam się na łóżko, patrzyłam się w sufit. Poczułam lekki głód. Postanowiłam zejść na dół do kuchni po coś do jedzenia. Wyszłam z pokoju, było słychać nadal Justin'a i Austin'a. Zeszłam po schodach i poszłam do kuchni, a tam? Ten widok mnie zdziwił. Chłopaki robili coś do jedzenia.
Ustałam w drzwiach i oparłam głowę o futrynę podziwiając ich. Tak słodko to wyglądało. Nagle Austin krzyknął :
- Lolly kolacja!... A tu jesteś. - zaśmiał się.
- Nie, nie ma mnie. - twarz schowałam w dłonie. Podszedł do mnie Austin i zaczął łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale również pojękiwałam z bólu. Te wszystkiego siniaki mnie strasznie bolały. - Proszę... Przestań, to boli. - w tym momencie przestał.
- Przepraszam. - posmutniał.
- A więc co zrobiliście za truciznę? - podeszłam do blatu i usiadłam na wysokim krześle.
- Jaką truciznę? Ja mistrz, kucharz gotuję najlepiej. - wymądrzał się Juss.
- No już dobrze, dobrze. Gdzie Ever? - rozejrzałam się.
- Musiała iść, przyjedzie rano. - tylko przytaknęłam.
- Nie gniewasz się? - spojrzał na mnie Justin robiąc dalej kolacje. Tak seksownie to wyglądało. Dobra, stop.
- Jestem trochę zła , że mi tego nie powiedzieliście wcześniej. - spuściłam wzrok na moje dłonie i zaczęłam nimi ruszać nerwowo.
- Przepraszamy. - odezwał się Austin, który nakrywał do stołu.
- No okey. Pomóc Wam w czymś? - popatrzyłam na blat kuchenny.
- W jedzeniu. - odparł Justin. Który kończył nakładać jedzenie. Usiadłam przy stole i czekałam jak księżniczka na służbę. Naglę Justin razem z Austin'em przynieśli jedzenie i usiedli. Chłopacy przygotowali zapiekankę ziemniaczaną i moją ulubioną sałatkę. Spróbowałam trochę.
- Brawo. - zaczęłam klaskać w dłonie. - Nie wiedziałam, że aż takie dobre Wam to wyjdzie.
- Wątpiłaś w Nas? - spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem Austin.
- Miałam lekkie wątpliwości. - zmarszczyłam zabawnie nosek. Później zbytnio nie rozmawialiśmy. Po zjedzeniu szybko się odezwałam :
- Ja nie zmywam! - wiedziałam, że liczą na mnie.
- Ja też nie! - odezwał się Austin.
- Ja... Nie no to nie fair! - zrobił smutną minę.
- Pomogę Ci, ale tylko w wyniesieniu tego do kuchni. - pokazałam w jego kierunku język.
- Dobre i to. - Austin wstał i poszedł do salonu przed telewizję, a ja zostałam sama z Justin'em.
- Juss. - spojrzał na mnie od razu.
- Co tam?
- Chce... chce Ci podziękować za to co zrobiłeś dla mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy. - odwzajemnił mi uśmiech.
- Jest, bo masz teraz lekkie blizny. A i muszę Ci oddać Twoje ubrania, ale najpierw je wypiorę.
- Nie trzeba. Niech zostaną w razie czego. Może mi kiedyś będą potrzebne jak będę u Was.
- Justin, przecież Ty mieszkasz dwa domy dalej to możesz iść... - spojrzałam na niego.
- Oj no dobra. - wziął część naczyń i zaniósł do kuchni, zaczął zmywać. Zaniosłam resztę naczyń. Podeszłam do lodówki z otworzyłam zamrażarkę. Zobaczyłam, że są lody.
- Chłopaki macie ochotę na deser lodowy?! - Austin od razu jak to usłyszał wbiegł do kuchni. Zaczęłam się śmiać.
- Taak! Ja chce! - zaczął skakać jak małe dziecko.
- Ja też, ale ja po tym nie zmywam. -westchnął Justin zmywając.
- Dobra, dobra. Ale musicie mi skoczyć do sklepu po parę rzeczy. Okey?
- Dobra. Ja prowadzę. - Odezwał się Austin. Chociaż sklep było z jakieś 7 minut drogi z tond, ale dobra. - Co mamy kupić?
- Zaraz Wam napiszę. - zrobiłam listę co mają kupić, Austin był już w samochodzie, a ja dałam listę Justin'owi. Spojrzał na nią.
- A gdzie prezerwatywy? - uniósł brwi.
- Oj zamknij się, bo nie dostaniesz. - wysyczałam w jego stronę.
- Dobra, dobra. - wyszedł, a ja zostałam sama. Od razu zamknęłam się na klucz. Posprzątałam do reszty. Po paru minutach ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam niepewnie. Spojrzałam prze noktowizor i ujrzałam chłopaków. Aż mi ulżyło. Otworzyłam drzwi.
- Mamy wszytko, a nawet więcej. - pokazał Austin na 3 torebki.
- Czy Wy wykupiliście wszystko co było w sklepie?! - byłam zdziwiona ilością. - Dobra, zanieście to do kuchni i idźcie do salonu. Jak skończę to Wam przyniosę. - Zrobili to co kazałam. Zaczęłam przygotowywać deser. Włączyłam muzykę i robiłam dalej. Po pewnym czasie deser było gotowy. Zaniosłam do salonu pucharki z deserem. Podałam chłopakom. - Proszę. - mówiłam podając im.
- Dzięki. - odpowiedzieli razem.
Usiadłam pomiędzy nim na kanapie i oglądaliśmy komedie. Jak skończyłam jeść zaniosłam pucharki do kuchni.
Wzięłam mój telefon i kierowałam się do salonu. Zobaczyłam, że dostałam SMS'a.
od: nieznany
Jesteś łatwą dziwką!
- Nie to nie możliwe! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
- Co się stało?! - chłopaki szybko do mnie podbiegli, a ja stałam jak zamurowana trzymając w ręce telefon. Austin wyrwał mi go z ręką. Zobaczył to.
- To ten skurwiel David! - krzyknął, a ja płakałam. Justin również to zobaczył i widziałam, że jego mięśnie się napięły...
__________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale są wakacje... Cieszę się, że tak dużo osób to czyta. :)
Sorry, że było tyle o jedzeniu, ale pisząc to byłam głodna xD
CZYTAM = KOMENTUJĘ
- Tak, przykro mi, że się dopiero o tym dowiedziałaś. - Ever patrzyła na mnie.
- Nie rozumiem jak Wy możecie się tym zajmować? Nie to nie możliwe, to jakiś głupi żart, prawda?!! - byłam wściekła.
- Lol, uspokój się. Posłuchaj, to zaczęło się dawno. Brakowało mi pieniędzy, gdyby nie to nie mielibyśmy z czego żyć. Zacząłem się zadawać z Cody'm, On mi zaproponował to. Ja zgodziłem się, bo nie chciałem, żeby mi Cie zabrali. - Austin zaczął tłumaczyć.
- Ale dlaczego Ever, Justin Ty też? - łza zakręciła mi się w oku.
- Ja chciałam pomóc Austinowi. - odezwała się Ever.
- Ale w jaki sposób?!
- A myślisz, że będą się pytać takiej dziewczyny czy ma narkotyki? - zmarszczyła brwi.
- Dobra, a Justin? - chwilę siedział w milczeniu. - Justin?!
- Ja... Ja już wcześniej w tym uczestniczyłem. A ten cały David zrobił to, bo niby Go oszukaliśmy na towar, a to nie prawda. Wtedy zbrakło i powiedzieliśmy, że druga działka za tydzień, a ten chciał od razu całą i zrobił wielką aferę. - widać było, że się zdenerwował bo, jego mięśnie się napięły.
- A dlaczego nie wyjeżdża Justin z Tobą? - skierowałam to pytanie do Austin'a.
- Miał, ale teraz po tym zajściu nie możesz sama zostać...
- Ale... Dlaczego mi tego nie powiedzieliście? - łzy mi zaczęły lecieć same z siebie. Milczeli, a ja szybko wybiegłam i kierowałam się w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi od pokoju, oparłam się o nie i zjechałem w dół.
Siedziałam na podłodze i płakałam. Sama dokładnie nie wiem dlaczego. To za dużo dla mnie. Miałam dość tego, że nic mi o tym nie wspomnieli wcześniej. Przekręciłam klucz w zamku i lekko uchyliłam drzwi, żeby usłyszeć co mówią.
- Wiedziałem, że tak zareaguję! - mówił Justin, a wręcz krzyczał.
- Niech to przemyśli... - odezwała się Ever. Łzy nadal mi leciały. Postanowiłam wziąć kąpiel i wszystko przemyśleć. Wzięłam czyste ubrania z szafki i poszłam do łazienki. Nalałam ciepłą wodę do wanny. Zdejmując ubrania zauważyłam, że te siniaki i blizny zrobiły się bardziej widoczne. Jak ja mogłam na to pozwolić... Wzięłam głęboki oddech i weszłam do wanny. Zanurzyłam się i było widać mi tylko głowę. Byłam pokryta grubą warstwą piany. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, ale nie umiałam. Mam dość tego życia.
Po dość długiej kąpieli wyszłam z łazienki ubrana w codzienne ubrania. Rzuciłam się na łóżko, patrzyłam się w sufit. Poczułam lekki głód. Postanowiłam zejść na dół do kuchni po coś do jedzenia. Wyszłam z pokoju, było słychać nadal Justin'a i Austin'a. Zeszłam po schodach i poszłam do kuchni, a tam? Ten widok mnie zdziwił. Chłopaki robili coś do jedzenia.
- Lolly kolacja!... A tu jesteś. - zaśmiał się.
- Nie, nie ma mnie. - twarz schowałam w dłonie. Podszedł do mnie Austin i zaczął łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale również pojękiwałam z bólu. Te wszystkiego siniaki mnie strasznie bolały. - Proszę... Przestań, to boli. - w tym momencie przestał.
- Przepraszam. - posmutniał.
- A więc co zrobiliście za truciznę? - podeszłam do blatu i usiadłam na wysokim krześle.
- Jaką truciznę? Ja mistrz, kucharz gotuję najlepiej. - wymądrzał się Juss.
- No już dobrze, dobrze. Gdzie Ever? - rozejrzałam się.
- Musiała iść, przyjedzie rano. - tylko przytaknęłam.
- Nie gniewasz się? - spojrzał na mnie Justin robiąc dalej kolacje. Tak seksownie to wyglądało. Dobra, stop.
- Jestem trochę zła , że mi tego nie powiedzieliście wcześniej. - spuściłam wzrok na moje dłonie i zaczęłam nimi ruszać nerwowo.
- Przepraszamy. - odezwał się Austin, który nakrywał do stołu.
- No okey. Pomóc Wam w czymś? - popatrzyłam na blat kuchenny.
- W jedzeniu. - odparł Justin. Który kończył nakładać jedzenie. Usiadłam przy stole i czekałam jak księżniczka na służbę. Naglę Justin razem z Austin'em przynieśli jedzenie i usiedli. Chłopacy przygotowali zapiekankę ziemniaczaną i moją ulubioną sałatkę. Spróbowałam trochę.
- Brawo. - zaczęłam klaskać w dłonie. - Nie wiedziałam, że aż takie dobre Wam to wyjdzie.
- Wątpiłaś w Nas? - spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem Austin.
- Miałam lekkie wątpliwości. - zmarszczyłam zabawnie nosek. Później zbytnio nie rozmawialiśmy. Po zjedzeniu szybko się odezwałam :
- Ja nie zmywam! - wiedziałam, że liczą na mnie.
- Ja też nie! - odezwał się Austin.
- Ja... Nie no to nie fair! - zrobił smutną minę.
- Pomogę Ci, ale tylko w wyniesieniu tego do kuchni. - pokazałam w jego kierunku język.
- Dobre i to. - Austin wstał i poszedł do salonu przed telewizję, a ja zostałam sama z Justin'em.
- Juss. - spojrzał na mnie od razu.
- Co tam?
- Chce... chce Ci podziękować za to co zrobiłeś dla mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy. - odwzajemnił mi uśmiech.
- Jest, bo masz teraz lekkie blizny. A i muszę Ci oddać Twoje ubrania, ale najpierw je wypiorę.
- Nie trzeba. Niech zostaną w razie czego. Może mi kiedyś będą potrzebne jak będę u Was.
- Justin, przecież Ty mieszkasz dwa domy dalej to możesz iść... - spojrzałam na niego.
- Oj no dobra. - wziął część naczyń i zaniósł do kuchni, zaczął zmywać. Zaniosłam resztę naczyń. Podeszłam do lodówki z otworzyłam zamrażarkę. Zobaczyłam, że są lody.
- Chłopaki macie ochotę na deser lodowy?! - Austin od razu jak to usłyszał wbiegł do kuchni. Zaczęłam się śmiać.
- Taak! Ja chce! - zaczął skakać jak małe dziecko.
- Ja też, ale ja po tym nie zmywam. -westchnął Justin zmywając.
- Dobra, dobra. Ale musicie mi skoczyć do sklepu po parę rzeczy. Okey?
- Dobra. Ja prowadzę. - Odezwał się Austin. Chociaż sklep było z jakieś 7 minut drogi z tond, ale dobra. - Co mamy kupić?
- Zaraz Wam napiszę. - zrobiłam listę co mają kupić, Austin był już w samochodzie, a ja dałam listę Justin'owi. Spojrzał na nią.
- A gdzie prezerwatywy? - uniósł brwi.
- Oj zamknij się, bo nie dostaniesz. - wysyczałam w jego stronę.
- Dobra, dobra. - wyszedł, a ja zostałam sama. Od razu zamknęłam się na klucz. Posprzątałam do reszty. Po paru minutach ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam niepewnie. Spojrzałam prze noktowizor i ujrzałam chłopaków. Aż mi ulżyło. Otworzyłam drzwi.
- Mamy wszytko, a nawet więcej. - pokazał Austin na 3 torebki.
- Czy Wy wykupiliście wszystko co było w sklepie?! - byłam zdziwiona ilością. - Dobra, zanieście to do kuchni i idźcie do salonu. Jak skończę to Wam przyniosę. - Zrobili to co kazałam. Zaczęłam przygotowywać deser. Włączyłam muzykę i robiłam dalej. Po pewnym czasie deser było gotowy. Zaniosłam do salonu pucharki z deserem. Podałam chłopakom. - Proszę. - mówiłam podając im.
- Dzięki. - odpowiedzieli razem.
Usiadłam pomiędzy nim na kanapie i oglądaliśmy komedie. Jak skończyłam jeść zaniosłam pucharki do kuchni.
Wzięłam mój telefon i kierowałam się do salonu. Zobaczyłam, że dostałam SMS'a.
od: nieznany
Jesteś łatwą dziwką!
- Nie to nie możliwe! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
- Co się stało?! - chłopaki szybko do mnie podbiegli, a ja stałam jak zamurowana trzymając w ręce telefon. Austin wyrwał mi go z ręką. Zobaczył to.
- To ten skurwiel David! - krzyknął, a ja płakałam. Justin również to zobaczył i widziałam, że jego mięśnie się napięły...
__________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale są wakacje... Cieszę się, że tak dużo osób to czyta. :)
Sorry, że było tyle o jedzeniu, ale pisząc to byłam głodna xD
CZYTAM = KOMENTUJĘ
świetne <3333333
OdpowiedzUsuńSuper... Kochani ci chłopcy xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :D
Megaa *.*
OdpowiedzUsuńSuperr <333333333333 Kocham to czytać <33333333 Czekam na następny :D Pisz szybko xdd :*
OdpowiedzUsuńSuper pisz nastepny <333 kocham to :** xd
OdpowiedzUsuń