sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 5

Gdy już dojechałem do szpitala szybko zaniosłem ją do recepcji... Pielęgniarka szybko zawołała doktora i wzięli ją na badania. Miejmy nadzieję, że wszystko jest dobrze. Czekałem na jakąkolwiek wiadomość od doktora. Przyjechał Austin z Ever. Czekaliśmy w niecierpliwości.
- Państwo od Panny Lolly Larsson? - szybko podszedłem do lekarza.
- Tak. Co z Nią? - byłem zniecierpliwiony.
- Wszystko dobrze, to tylko z przemęczenia. - jak to dobrze, myślałam, że jest gorzej.
- Mogę ją zobaczyć? - chciałem szybko ją zobaczyć.
- Za 15 minut. Właśnie kończymy ostatnie badania.
- Dobrze, a  może wrócić dziś do domu?
- Tak, ale musi być pod dobrą opieką i przepiszemy jej leki. - doktor odszedł, a mi kamień spadł z serca.

*** Oczami Lolly***
Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem? Wkoło ludzie. Chyba to szpital, tak to szpital.
- Co mi jest? - spytałam pielęgniarki, która mnie badała.
- Zemdlałaś, ale to nic poważnego. Tylko z przemęczenia. - pielęgniarka posłała mi uśmiech, a ja odwzajemniłam go.
- Dziś wrócę do domu? - spytałam z nadzieją.
- Tak, ale po skończeniu wszystkich badań. - o, jak dobrze.
- Cześć, nic Ci nie jest? - zobaczyłam jak wchodzi do środka Justin, Austin i Ever.
- Jak dobrze, że was widzę. - usiadłam i popatrzyłam na nich.
- Jeszcze tylko lekarz Ci przepisze leki i jedziemy - powiedział Austin.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się do nich by się nie obawiali. Przyszedł lekarz.
- Gdzie Twoi rodzice?
- Ja jestem jej opiekunem. - odezwał się Austin.
- Na pewno? - lekarz był lekko zdziwiony.
- Tak.
- Dobrze. To jest recepta, ale proszę ją pilnować. Nie może się przemęczać. - podał receptę.
- Dobra. To może już wrócić do domu?
- Tak. - lekarz odszedł. A ja powoli wstałam i kierowałam się do wyjścia, kiedy poczułam, że ktoś mnie obejmuję od tyłu. To Justin. Wziął mnie na ręce.
- Dzięki, ale poradzę sobie. - uśmiechnęłam się.
- Dobra, przestań. - ukazał mi swoje śnieżnobiałe ząbki.
Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy do apteki.
- Jak będziemy w domu musimy porozmawiać. - odezwał się poważnie Austin.
- Coś się stało? - spytałam go, widziałam, że coś Go gryzie.
- Niee. - mruknął pod nosem.
Dojechaliśmy do apteki. Ever i Austin poszli kupić leki, a ja i Justin zostaliśmy w aucie.
- Dobrze się czujesz? - widziałam, że się martwił i to o mnie!
- Tak - posłałam mu szczery uśmiech.
- Wystraszyłaś mnie - Spojrzał mi prosto w oczy.


Siedzieliśmy razem na tyle.
- Przepraszam. - opuściłam głowę w dół. Justin objął moją twarz obiema rękoma, tak abym spojrzała mu w oczy.
- Nie masz za co. - Uśmiechnął się. Wtedy przyszła Ever wraz z Austin'em.
- I co macie wszystko? - odsunęłam się od Justin'a
- Tak. - odezwała się Ever, a Austin odpalił samochód i ruszyliśmy do domu. Jechaliśmy w milczeniu. Gdy nagle odezwał się Austin.
- Lol, posłuchaj. Ja i Ever musimy pilnie wyjechać i ... - nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Ale jak to? Nie możesz mnie zostawić w takiej chwili! I w ogóle gdzie wyjeżdżacie i po co?! - zapytałam zdezorientowana.
- Lolly uspokój się - odezwała się Ever.
- Nie uspokoję się, chce wszystko wiedzieć!
- Zaraz będziemy w domu i Ci wszytko wytłumaczę... - chciałam wszystko wiedzieć teraz, ale dobra i tak już dojeżdżaliśmy.
Po 5 minutach byliśmy przed domem. Justin otworzył mi drzwi.
- Dzięki.
- Spoko. - dziwiło mnie, że to nie jedzie Justin z Austin'em i to, że w ogóle się nie wtrącał.
Szybko weszliśmy do domu. Poszliśmy do salony.
- A więc? - byłam ciekawa.
- Bądź spokojna. Nie możesz się denerwować... - w końcu wtrącił się Justin.
- Będę spokojna, ale jestem na Was wkurzona, że macie przede mną tyle tajemnic! - byłam wściekła.
- Usiądź. Na spokojnie sobie wyjaśnimy. - Austin próbował mnie uspokoić.
- No dobra... - usiadłam na fotelu i czekałam na wyjaśnienie. - A więc?
- Ja i Justin... Mieliśmy jechać po... - brat spojrzał na Justin'a, a on przytaknął.
- Po? - zapytałam ciekawie.
- Po...

_____________________________________
Po długim oczekiwaniu jest 5 rozdział, chciałam Was przeprosić, ale zachorowałam. Na szczęście jest już dobrze. 
Chcę podziękować za ponad 1000 wyświetleń i komentarze. Liczę na więcej. :)

CZYTAM = KOMENTUJĘ 

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 4

Gdy się obudziłam leżałam na łóżku, obok Justin'a. Byłam w samych majtkach i bluzce Justin'a. Spojrzałam na niego tak słodko spał. Miałam nadzieję, że nie obrazi się jak się rozgoszczę. Wstałam, poprawiłam na nim kołdrę. Chciałam się ubrać, ale moje ubrania były porwane. Podeszłam do szafki z ubraniami Justin'a i wyciągnęłam jego spodenki. Będą trochę za duże, ale lepsze to niż paradowanie w majtkach. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ubrania Justin'a. Tak cudownie pachniały. Nim. Zauważyłam, że mam siniaki po wczorajszym wydarzeniu. Gdy już wyszłam Justin nadal spał. Postanowiłam mu zrobić śniadanie. Poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki, wyjęłam potrzebne rzeczy na omlet. Po 15 minutach śniadanie było już gotowe. Śniadanie przygotowałam na tacy i postanowiłam zanieś je Justinowi. I też tak zrobiłam. Podeszłam do niego, nie chciałam Go budzić, ale skoro już jestem to mu się odwdzięczę.
- Justin pobudka, spóźnisz się do szkoły.... - próbowałam utrzymać powagę.
- Chwila, mamo...! - Postawiłam śniadanie na stoliku nocnym i wskoczyłam do łóżka.
- Jaka mama? - śmiałam się i zaczęłam Go łaskotać. Kiedy zobaczył, że to ja od razu się zerwał.
- Haha... Bardzo śmieszne... - widać, że był zaspany. Zmarszczyłam zabawnie nosek, a on otarł oczy. Przysunął się do mnie.
- Ładne masz spodenki - zaczął się śmiać, a ja tylko wytknęłam język w jego stronę.


 Brązowooki przysunął się do mnie jeszcze bardziej, że nasze twarze prawie się stykały. Patrzyłam mu prosto w oczy. Utrzymywaliśmy powagę, jak nigdy do tond. Czułam, że moje serce zaczęło bić mocniej. Posłał mi swój uśmiech, a ja odwzajemniłam. Poczułam jego rękę na mojej nodze, która przesuwała się ku mojemu biodrze. Aż przeszły mnie dreszcze i poczułam motylki w brzuchu. Ręką objęłam jego szyje.


Spojrzał na moją nogę, która była w siniakach po wczorajszym incydencie.  Palcami przejeżdżał po nich.
- Przepraszam... - spuścił wzrok - to przeze mnie i Austin'a...
- Ale jak to? - byłam zdziwiona chciałam wiedzieć o co chodzi.
- Powiem Ci potem razem z Austin'em. - zrobił niepewny uśmiech. - A tam co masz? - pokazał palcem na tace z jedzeniem.
- Zrobiłam dla Ciebie śniadanko - posłałam mu szeroki uśmiech.
- Dla mnie? - udawał zdziwionego. Naglę zaczął klaskać w dłonie i cieszyć się jak małe dziecko - Dziękuję - powiedział pieszczącym  głosem. Zaczęłam się śmiać i podałam tacę.
- Proszę - uśmiechnęłam się szeroko - Smacznego.
- Dzięki i nawzajem.
- Ja nie będę jadła to dla Ciebie.
- Już teraz i dla Ciebie - uśmiechnął się łobuzersko i nabrał na widelec jajecznicę i kierował do moich ust.
- Justin, nie... Ja nie chce.
- Leci samolocik - Zaczął udawać samolot widelcem, a ja śmiałam się - Ej... Samolocik nie ma gdzie wylądować. Otwieraj usta - zacisnęłam jeszcze bardziej usta i pokręciłam przecząco głową. A On w tym momencie zrobił smutną minę. Otworzyłam usta.
- Jeden.- pokazałam jeden palec.
- Pięć.
- Niee. Dwa.
- Cztery i pół, bo inaczej się pobawimy. - zrobił groźną minę.
- No okey. - w głowie miałam jedną myśl : To był szantaż, a to karalne. W myślach zaśmiałam się, przecież nie podałabym go na policje. Coś do niego czuję i to by mi nie pozwoliło.
- To jemy. - jadłam razem z Justin'em.

***
Po zjedzeniu zeszłam na dół zmyć naczynia po śniadaniu. A Justin poszedł się przebrać. Zmywając dostałam sms'a. Odczytałam go.
od: Ever♥
Hej.;* Jak się czujesz? ;)

do: Ever♥
Cześć. ;* Dobrze. Przyjdź z Austin'em do nas. Musimy porozmawiać. 

od: Ever♥
okey, za godzinkę będziemy.

Przyszedł Justin.
- Ever pisała. Napisałam jej, żeby przyszła z Austin'em. Będą za godzine. - uśmiechnęłam się.
- Ale jak to? - zrobił zły wyrok twarzy. Podszedł do mnie. Przestraszyłam się. - Będziemy mieć tak mało czasu? - zrobiłam unik, jak się do mnie zbliżał. - Boisz się mnie? - chyba zrobiło mu sie głupio.
- Nie... - szczerze? Trochę się go bałam.
- Nie masz czego. Przepraszam. Ja tylko żartowałem. - przytulił mnie. Próbowałam Go odepchnąć, ale jego siła nie pozwalała mi. Ręką poprawił mi włosy i uśmiechnął się - Przepraszam.
- Justin... - spojrzałam na niego.
- Słucham....
- Słabo mi.

*** Oczami Justin'a ***
- Słabo mi... - zobaczyłem, że jest blada i mdleje.
- Lolly - zacząłem lekko klepać ją po policzkach. Najwidoczniej zemdlała. Szybko wziąłem kluczyki od samochodu i ją na ręce. Poszedłem do samochodu i jechałem do szpitala. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Austin'a.
- Halo?
- Austin? Lol zemdlała. wiozę ją do szpitala, przyjedź.
- Dobra, już jadę. - rozłączyłem się. Jechałem szybko, bo nie wiedziałem co jej jest.
Gdy już dojechałem do szpitala szybko zaniosłem ją do recepcji...
_________________________________________________
CZYTAM = KOMENTUJĘ ;)

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 3 cz. II

Może chłopaki mieli racje co do David'a...
Skuliłam się w kącie i płakałam. Nie mogłam przestać. Mój makijaż spłyną razem z honorem.


*** Oczami Justin'a ***
Jak coś jej zrobił to go po prostu zabiję. Dlaczego ja do tego dopuściłem? Będę musiał się nią zająć.
Po 7 minutach byłem już na miejscu. Wybiegłem szybko z auta i ruszyłem ku opuszczonemu budynkowi. Gdy już znalazłem się w budynku ujrzałem Lolly. Co oni jej zrobili?
- Nic Ci nie jest? - podbiegłem do niej i przytuliłem. Była wystraszona. Ubrania miała rozerwane. Zdjąłem bluzę i otuliłem ją nią.
- To był David... i jeszcze ktoś... - Tylko to powiedziała przez łzy. Przytuliłem ją bardziej.
- Cii... Nic nie mów. Pożałuje tego co zrobił. A teraz choć pojedziemy do domu. - wziąłem ją na ręce i wyniosłem.

*** Oczami Lolly**
A jednak Oni mieli racje co do David'a. Teraz przy Justinie czułam się bezpieczna. Niósł mnie swoimi silnymi rękami. Wtuliłam się do niego i łzy leciały mi jeszcze bardziej.
- Dziękuję Ci... - tylko tyle mogłam zrobić jak na razie.
- Ale nie płacz... - wytarł mi łzy i pocałował w policzek. Miałam przeczucie, że Oni mnie zgwałcili... Wsadził mnie do samochodu na miejsce pasażera obok siebie. On również wsiadł, za kierownicą. Cała się trzęsłam, łzy leciały mi ciurkiem. Gdyby można było cofnąć czas...

*** Oczami Justina***
Jadę do klubu. Znajdę go.
- Najpierw pojedziemy do klubu po Austin'a i Ever - spojrzałem na nią, cały czas płakała. Tylko pokręciła głową, że się zgadzam. Wyglądała tak niewinnie.
Gdy już dojechaliśmy pod klub, zauważyłem David'a ze swoim kumplem. Bez zastanowienia wysiadłem i poszedłem w ich kierunku. W tym samym czasie wysiadła Lolly.
- Wróć się... - pokazałem jej palcem na samochód.
- Ale Justin... - widziałem, że była przerażona.
- Idź do samochodu...! - To był już rozkaz. Zrobiła tak jak kazałem i podeszłam do David'a i go popchnąłem, że upadł.


***Oczami Lolly***
Dość tego. Wychodzę. - To moje myśli. Zobaczyłam, że gdy David się podnosił jego kolega rzucił się na Justina, a On zadał mu ból pięścią w twarz. Nie mogłam na to patrzeć. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Austina. Na szczęście odebrał.
- Austin?! Przyjdź szybko pod klub!
- Lolly? Co jest?
- Szybko pod klub! - rozłączyłam się. Gdy zobaczyłam, że Justin krwawi na twarzy wyszłam z samochodu.
- Przestańcie! - Krzyknęłam na nich.
- Idź do samochodu! - tylko Justin zareagował i zaczął na mnie krzyczeć - Ale to już! Do samochodu! - w tym momencie przyszedł Austin podbiegł do kumpla David'a i się nim zajął. Zaczął zadawać mu mocne ciosy. Justin zajął się David'em, zaczął go kopać gdy on leżał na ziemi. Nie mogłam na to patrzeć. Zaczęłam płakać i weszłam do samochodu. To wszystko przeze mnie.
Po chwili zobaczyłam przed szybą zakrwawionego Justin'a i Austin'a. Otworzyłam szybko drzwi i wtuliłam się w nich, a łzy leciały mi nadal.
- Już dobrze... - odezwał się Justin. - Więcej Cię nie skrzywdzi. - Przytulił mnie bardzo mocno.
- A o co tak dokładnie poszło? Dlaczego tak wyglądasz? Te ubrania? - Austin pokazał ręką na mnie.
- Dał mi drinka i potem zrobiło mi się słabo. Nic nie widziałam... Gdy się ocuciłam... - znowu zaczęłam płakać.
- Gdy się ocuciła zadzwoniła po mnie i przyjechałem po nią. - spojrzał na mnie - Czy oni Cię zgwałcili?
- Nie wiem... - naprawdę nie wiedziałam.
- Wydaje mi się, że tak... - odezwał się Austin, a ja w tym momencie zaczęłam bardziej płakać i mocno wtuliłam się w Justin'a. - Ja idę po Ever i przyjedziemy taksówką, a Ty zawieź Lolly do siebie. Lepiej nie do nas, bo może jeszcze się okaże, że tam byli. Albo nawet mają zamiar się tam zjawić.
- Dobra. - Austin odszedł i a ja spojrzałam na zakrwawioną twarz Justin'a.
- Dziękuję Ci za to... - Pocałowałam go w policzek. Posłał mi nie pewny uśmiech. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy do domu Justin'a. Zasnęłam.
Gdy się obudziłam...

_____________________
Wiem II część nie jest długa, ale taka fahbghsbjdewimkise!!!  xD  *__*
Liczę w końcu na te komentarze.  ;D
CZYTASZ = KOMENTARZ

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 3 cz. I

Austin schodził po schodach, ale nie był On sam. Był z nim Justin.
- Mmm... ale ładnie pachnie. - Justin podszedł do stołu i spojrzał na jedzenie - A gdzie dla mnie?
- Lolly, przynieś zastawę dla niego.
- Nie, sam sobie niech przyniesie. Co ja służąca? - szczerze przyniosłabym mu, ale jakoś nie miałam ochoty.
- Proszę, kicia. - zrobił minę kotka ze "Shreka"
- Przyniosę, ale tylko dlatego bo nie chce widzieć Twojej gęby - wiem, może trochę przesadziłam. Poszłam do kuchni, wyjęłam talerz, szklankę i sztuczce. Już miałam wyjść z łazienki, kiedy przyszedł Justin.
- Mała, o co Ci chodzi? - był lekko zdziwiony.
- O wszystko, np. o mała. - zdziwiło mnie to, że mnie zapytał o to. - dobra. Chodź, bo ostygnie - pierwsza lepsza wymówka, żeby nie być z nim sam na sam.
Weszliśmy do jadalni, ustawiłam zastawę i usiadłam na przeciwko Justin'a.
- Smacznego - powiedziałam i zaczęliśmy jeść. Wyjątkowo drętwa sytuacja. Gdy zjadłam, odeszłam od stołu, a reszta jadła. Zaczęłam myć naczynia. Poczułam dotyk dłoni na swojej tali.
- Pyszny obiadek - to był Justin.
- Dziękuję, a teraz mnie puść. - wyjątkowo tak zrobił. Weszła Ever z Austin'em i podali naczynia.
- To co idziemy się zabawić? - zapytała Ever.
- Myślałam, że w domu będziemy szaleć? - przecież tak się umawialiśmy.
- Idziemy do klubu,a nie. W końcu dziś piątek, szalejemy. - Austin przytulił ją.
- No dobra, ale dajcie mi 15 min. Ever choć pomożesz mi. - złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę schodów. A chłopacy zostali sami.
Co ja założę? Ta myśl była cały czas w mojej głowie.
- Ever co powiesz na to? - pokazałam jej to co wybrałam.
- Zbyt mało seksowne. - zaśmiałyśmy się - Dobra to niech będzie to? - to co wybrała było śliczne.
- Ooo! To będzie dobre. - szybko zabrałam jej z ręki strój - Idę się przebrać - pokazałam palcem na łazienkę.
- Okey - poszłam do łazienki. Założyłam ubranie i ktoś zapukał do łazienki - Ever pomożesz mi? - otworzyłam drzwi z klucza i odwróciłam się tyłem do drzwi. Schyliłam się po buty i poczułam dotyk dłoni na moich pośladkach. Odwróciłam lekko głowę. To był Justin, no jasne.
- Bieber...! - odwróciłam się do niego, że nasze twarze były od siebie o parę centymetrów. Położył palec na mojej wardze.
- Ciii... - patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Lolly, żyjesz Ty chociaż? - chciała otworzyć, ale szybko je zamknęłam na klucz.
- Tak, daj mi jeszcze chwilę. - ręką zatkałam usta Justin'owi, by się nie odezwał.
- Okey, to ja pójdę do Austin'a.
- Dobra. - poczekałam, aż odeszła. - Wyjdź... - pokazałam palcem na drzwi.
- A jeśli nie? - uniósł brwi. Miałam w głowie mętlik, nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc zajęłam się makijażem. Cały czas mnie obserwował.
- Proszę Cię wyjdź... - zrobiłam smutną minę.
- No dobra, ale zamawiam z Tobą pierwszy taniec. - posłał mi swój łobuzerski uśmiech i wyszedł, a szybko zamknęłam drzwi. Skończyłam makijaż, rozpuściłam włosy i rozczesałam. Zrobiłam ostatnie poprawki i wyszłam. Zeszłam na dół, tam już na mnie czekali.
- Ślicznie wyglądasz - odezwała się Ever.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Ślicznie, to mało powiedziane. - odezwał się Justin, a ja zagryzłam dolą wargę.
- Dziękuję. To co jedziemy? - spojrzałam na nich.
- Jedziemy - odezwał się Austin. Wzięłam torebkę, a Justin otworzył drzwi, razem z Ever wyszłyśmy, a chłopacy zostali jeszcze chwilę.
- Co Oni tam robią? - powiedziałam do przyjaciółki. I w tym momencie wyszli z domu. Wsiedliśmy do samochodu. Ja z Ever z tyłu, a za kierownicą Austin obok niego Justin. Jechaliśmy przy dźwięku muzyki.
Gdy już dojechaliśmy było ok.19. Wchodząc do klubu wszyscy na mnie spoglądali dziwnie. Zajęliśmy swoje miejsca, podeszłam do nas kelnerka.
- Co sobie życzycie? - Bieber jej się przyglądał. Nie to, żebym była zazdrosna.
Zamówiliśmy duużo drinków. Justin podszedł do mnie.
- Pierwszy taniec, tak jak był umawiany. - powiedział wyciągając mnie na parkiet. Tańczyliśmy pod rytm muzyki. Stałam do niego tyłem, a jego dłonie powędrowały ku moich bioder. Nie wiem dlaczego, ale mi to nie przeszkadzało. Ocieraliśmy o siebie, kiedy skończyła się muzyka. Następny taniec był razem z Ever. Z nią tańczy się wyjątkowo. Po tańcu z przyjaciółką poszłam do łazienki. Poprawiłam się przy lustrze i wyszłam. Kierując się do stolika, wpadłam na jakiegoś chłopaka. To był David.
- O, cześć znowu na siebie wpadliśmy. - posłał mi uśmiech.
- No tak wyszło.- Nie powiem, ale miałam co do niego obawy jak twierdzili chłopaki.
- Masz ochotę na drinka? - zaproponował mi chłopak.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- To ja kupię, a Ty wyjdź na zewnątrz.
- Okey. - zrobiłam tak jak kazał, a może nie powinnam? Po pewnym czasie przyszedł.
- Proszę. - podał mi jakiegoś drinka, nie powiem bo tamte już trochę mi poszły w głowę.
- Dziękuję. - Szybkim łykiem wypiłam zawartość szklanki. Zrobiło mi się słabo i nic prawie nie widziałam. Słyszałam tylko parę słów:
- Dobra robota stary.
- Teraz się zabawimy.
Próbowałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Czułam, że mnie ktoś podnosi. Wydawało mi się, że jechaliśmy samochodem.
Gdy otwierałam oczy ujrzałam jakieś opuszczone miejsce. Coś w pod obie fabryki czy jakiegoś bloku. Co Oni mi zrobili, moje ubrania były porwane. Zaczęłam krzyczeć.
- Pomocy! Jest tu kto? - ale nikt się nie odzywał. Na szczęście zostawili moją torebkę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Ever, ale nie odbierała to samo Austin. A gdy zadzwoniłam do Justin'a te od razu odebrał.
- Justin? - mój głos drżał.
- Gdzie Ty jesteś? - o jak się ucieszyłam, że usłyszałam jego głos.
- Nie wiem. David gdzie mnie wywiózł z kimś. Dokładnie nie wiem, ale to musi być niedaleko klubu. Jakiś opuszczony blok czy fabryka. - poczułam łzę na policzku.
- Wiem gdzie to jest. Poczekaj tam. Nigdzie nie idź. - poczułam się bezpieczniej.
- Dobrze, tylko pospiesz się. Boję się.
- Zaraz będę. - usłyszałam pisk opon w słuchawce.
- Uważaj na siebie. - Rozłączyłam się. Zaczęłam płakać. Może chłopaki mieli racje co do David'a...

____________________________________________________
Jest ten 3 rozdział, pozwoliłam go sobie podzielić na 2 części. 
Czekam na komentarze. :) 

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 2

Idąc do klasy niespodziewanie upadłam na podłogę. Gdy uniosłam głowę zobaczyłam chłopaka., który podał mi rękę w geście pomocy. Podałam mu rękę i wstałam. Był mi on znajmy z widzenia, ale nie wiedziałam dokładnie kto to.
- Przepraszam. Nic ci się nie stało?- spytał mnie chłopak.
- Nie... chyba nie.- powiedziałam patrząc w jego zielone oczy.
- Chyba czy na pewno? - chłopak był przerażony.
- Na pewno. - powiedziałam niepewnie. Przyjrzałam się mu uważnie - muszę już iść - zrobiłam nie pewny uśmiech.
- Okey - uśmiechnął się.
Szłam do klasy na lekcje angielskiego. Weszłam do klasy, zobaczyłam Justin'a, niech to szlag. Dlaczego on musiał chodzić dna zaawansowany angielski. Moje miejsce było przednim. Usiadłam obok Sary, wyjęłam potrzebne rzeczy na lekcję i otworzyłam zeszyt.
Nagle poczułam szturchnięcie w plecy. Odwróciłam się. To był Justin.
- Cześć kicia.- powiedziała z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Po raz kolejny mówię ci żebyś do mnie nie mówił kicia.
- Dobrze kochanie. - uśmiech nie znikał mu z twarzy.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo do klasy weszła nauczycielka.
- Cisza! Dzisiaj dobiorę was w pary i przydzielę wam zadania jakie wykonacie na koniec roku. Teraz dobiorę was w pary.
Wszyscy zaczęli obserwować się na nawzajem. Nauczycielka wzięła swoją listę z "parami" usiadła na krzesełko i zaczęła czytać. Miałam nadzieję, że trafi mi się normalna osoba.
- Sara i Alex. Następna para to Rose i Chris, kolejna para to Lolly i Justin.
Odwróciłam się w stronę Justina a on jak zawsze miał swój łobuzerski uśmiech. Wywróciłam oczami, odwróciłam się w stronę nauczycielki i zaczęłam myśleć "Dlaczego właśnie to ja z nim?".


***Oczami Justin'a***
Wiedziałem, że ona nie będzie zadowolona z naszej współpracy. Mówi się trudno. Nauczycielka tak wybrała. Mi ten wybór nie przeszkadzał, a nawet podobał. Lekcja minęła wyjątkowo szybko, co mnie zdziwiło. Nauczycielka dała nam za zadanie abyśmy razem z Lolly na zakończenie roku zajęli się dekoracją.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszliśmy z klasy.

***Oczami Lolly***
Po dzwonku wyszłam z klasy i kierowałam się na stołówkę. Oczywiście Justin się uczepił.
- Heey kochanie, słyszałaś jesteśmy parą - złapał mnie za rękę, a ja go odepchnęłam.
- Nie jesteśmy parą, a teraz odejdź ode mnie - odeszłam od niego i poszłam na stołówkę, usiadłam obok Ever i Austin'a.
- Hey wam - Uśmiechnęłam się do nich, wyglądali razem słodko.
- Cześć - odpowiedział mi brat.
- Chodź ze mną po kawę - powiedziałam do Ever.
- Jasne, ja zaraz wracam - powiedziałam do Austin'a i musnęła jego policzek - Mała co jest?
- Nic, Ever przyjdziesz dziś do nas? Justin chce przyjść na czystą, a ja sama z nim nie chce zostać. Wiesz jaki On jest - wywróciłam oczami.
- Spoko, nawet miałam przyjść do was. - doszliśmy do automatu, kupiłam sobie kawę.
- Chcesz coś? - spojrzałam na nią.
- Nie, dzięki - kierowaliśmy się do stolika, kiedy Justin niespodziewanie wpadł na mnie. Cała kawa rozlała mi się na koszulkę.
- Kurw... - miałam ochotę go zabić.
- Sorry mała - poszedł do mnie bliżej.
- Sorry? Sorry? Nie widzisz jak wyglądam? - byłam na niego wściekła.
- Ej, naprawdę nie chciałem - może trochę przesadziłam, ale jak na przekór mi nie miałam koszulki na zmianę.
- Kurwa, nie mam nic na zmianę - patrzyłam jak to wygląda.
- Chodź ja mam koszulkę na przebranie. - nie miałam ochoty na jego pomoc, ale nie chciałam chodzić cały dzień ubrudzona  kawą.
- Wyjątkowo się zgodzę - byłam wkurzona.
- To chodź do mojej szafki - złapał mnie za rękę i kierował się do szafki. Próbowałam zabrać rękę, ale jego siła nie pozwalała mi na to.
- Dlaczego to dla mnie robisz? - zapytałam się go.
- Bo nie chce, żeby taka ślicznotka chodziła uwalona kawą, dobra masz - podał mi koszulkę.
- Dzięki, ja idę do łazienki się przebrać. - odsunęłam się.
- Idę z Tobą.
- Nie! Nigdzie nie idziesz.
- Dobra, ale ja tu zaczekam - pokazał mi swój uśmiech.
- No niech będzie - poszłam do łazienki.
Założyłam jego koszulkę. Tak ładnie pachniała, nim. Uśmiechnęłam się przed lusterkiem, poprawiłam się. Schowałam koszulkę do torebki i wyszłam.
- Mmm... Ładnie Ci w niej. - podszedł do mnie i odgarnął mi włosy - Możesz sobie ją wziąć.
- Nie trzeba. Oddam Ci ją dziś wieczorem. - kierowaliśmy się w stronę stołówki.
- Czyli dziś jesteśmy umówieni? - spojrzał na mnie z zachętą.
- Niee - powiedziałam ze zdziwieniem, choć nie powiem wybrała bym się na randkę, bo dawno nie byłam - Chciałeś się napić wódki, więc napijemy się razem z Austin'em i Ever.
- Dobre i to - puścił do mnie oko.
- Taa... - doszliśmy na stołówkę, usiadłam obok naszych gołąbków, a obok mnie Justin.
- A wy co para, mam nadzieję, że nie? - powiedział Austin, a ja spojrzałam na niego z sarkazmem.
- Tak, jesteśmy - co on do cholery mówi.
- Nie? Że nas tak facetka dobrała to nie znaczy, że jesteśmy oficjalnie parą - miałam nadzieję że to zrozumie.
- Jeszcze. - uśmiechnął się do mnie. Nie miałam ochoty się z Nim droczyć, więc odpuściłam.
Kolejna lekcja był to matematyka. Ta lekcje byłam na szczęście bez Justin'a. Siedziałam razem z Maricą. Lekcja się zaczęła, a ja myślałam o dziwo o Justin'ie. Jego czekoladowe oczy były śliczne, a ta koszulka... Chyba się rozmarzyłam. Nagle usłyszałam znajomy głos...
- Lolly! Do tablicy...! - to był głos nauczycielki. Nie wiedziałam jakie zadnie robią. Marica mnie szturchnęła i dała mi swoje notatki. Podeszłam do tablicy, przepisałam to co pisało. Nawet nie zwróciłam uwagi co pisze. Wróciłam na miejsce i oddałam notatki.
- Dziękuję - szepnęłam do dziewczyny.
- Spoko, o czym tak myślałaś? - spojrzałam na nią, byłam trochę zdezorientowana i nie wiedziałam co powiedzieć.
- A tak, co będę robić we wakacje. - zmusiłam się do uśmiechu.
- Na pewno?
- Tak - tym razem uśmiechnęłam się pewniej, ona odwzajemniła uśmiech. Resztę lekcji się nudziłam i myślałam o Justinie. Nie chciał wyjść z mojej głowy.
Po lekcji kierowałam się na dwór, ale wychodząc znowu wpadłam na tajemniczego chłopaka.
- Znowu się widzimy. - uśmiechnął się.
- A ja nadal nie wiem jak Ty się nazywasz... - udałam lekko smutną minę.
- Ja jestem David - wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja ją uścisnęłam.
- A ja je... - nie zdążyłam powiedzieć, bo On mi przerwał.
- Lolly - uśmiechnął się.
- Tak - również się uśmiechnęłam. Zauważyłam, że idzie Justin. Wiedziałam, że będą kłopoty. Podszedł do mnie, przytulił i musnął policzek.
- Cześć kochanie. To co idziemy się przewietrzyć? - spojrzałam na David'a i próbowałam odepchnąć Justin'a.
- Justin... - byłam ściekła, nie wiedziałam co powiedzieć.
- To ja już pójdę - powiedział zakłopotany chłopak.
- Nie, poczekaj. - wyrwałam się z uścisku Justin'a.
- Nie będę Wam przeszkadzał - odszedł, a ja popchnęłam Justin'a.
- Co Ty do cholery robisz? - miałam ochotę go zabić.
- No, co to dupek. Nie warto Ci się z nim zadawać. - posłał mi uśmiech.
- Przestań się tak szczerzyć! - spojrzałam mu w oczy i nagle poczułam motylki w brzuchu. Co to miało znaczyć? Czy ja coś do Niego czuję?
- A co nie podoba Ci się? - ręką przeczesał mi włosy. Czułam jego zapach. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i poczułam dotyk jego dłoni na swojej tali.
- Justin... - próbowałam coś powiedzieć, ale on musnął moje usta kiedy niespodziewanie przyszedł Austin. Z jednej strony się ucieszyłam, że do niczego nie doszło, a z drugiej chciałam wiedzieć co zrobi.
- A Wy co tu robicie? - brat złapał mnie za rękę i odsunął.
- To nie to co myślisz.. - kuźwa... teraz będę miałam gadane.
- Justin, kurwa mówiłem Ci. Zostaw ją. - widziałam, że byli wkurzeni.
- Austin to nie tak. Tylko ten cały David ją zaczepił.
- Dorwę drania. - dlaczego oni go nienawidzą?
- I udawałem, że jesteśmy razem, żeby odszedł i z głowy. - Justin był z siebie dumny co zrobił.
- Ej! Powiecie mi o co chodzi z nim? - chciałam wiedzieć o co im chodzi.
- Porozmawiamy po szkole u was. - powiedział Justin. Posłał swój uśmiech i odszedł z Austin'em.
Kolejne lekcje minęły szybko i do tego nic się działo. Koniec zajęć, pora do domu. Szłam sama, kierowałam się w stronę domu, nagle usłyszałam warkot samochodu. Na szczęście to był Austin.
- Wsiadaj - powiedział ściszając muzykę i tak też zrobiłam. Gdy jechaliśmy próbowałam się dowiedzieć o co chodzi z David'em.
- Powiesz mi w końcu kto to David? - chciałam wiedzieć dlaczego go nienawidzą.
- Porozmawiasz o tym z Justin'em. - i już więcej mi nie odpowiadał na pytania.
Gdy dojechaliśmy do domu, weszłam do kuchni.
- Austin co chcesz na obiad? - otworzyłam lodówkę.
- Obojętnie... Albo frytki są jeszcze w zamrażarce. - otworzyłam zamrażarkę i spełniłam jego zachciankę.
Gdy kończyłam smażyć przyszła Ever.
- Heey. O akurat przyszłam na obiad.
- Tak, ale jeszcze nie gotowy. Pomóż mi. Usmaż rybę - pokazałam jej na opakowanie paluszek rybnych na szafce.
- Nie ma sprawy - z pomocą Ever szybko poszło, obiad był gotowy.
- Austin! Obiad! - zawołałam układając naczynia.
- Już idę - po schodach schodził Austin, ale nie był sam...


________________________________________________________________
I jest 2 rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;D
Dziękuję za te 160 wyświetleń. ;)


CZYTASZ = KOMENTARZ 
Może być to zwykła emotka. Nie gardzę komplementami, ale i przyjmuję złe opinie. 


Pozdro Sylwia, miłych wakacji! :) 
♥♥♥