piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 8

Czytaj pod rozdziałem.! Ważne... 

Występuje treść +18 ^^
Justin zbliżał się do mnie. Posyłał mi swój uśmiech, śnieżnobiały uśmiech.
- Justin! - było słychać głos mojego brata.
- Nosz kur... - Nie dokończył tylko musnął moje usta i zszedł na dół. Zaśmiałam się i rzuciłam się na łóżko. Podziwiałam sufit. Był piękny? Co ja gadam? Od kiedy sufit jest piękny? Co się ze mną dziele? Może lepiej wezmę prysznic. Tak, to będzie dobry pomysł. Poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłam wodę. Kropla, po kropelce obmywała moje ciało. Po długim prysznicu poszłam spać.

~`Oczami Justin'a`~
- Czego kurwa?! - krzyknąłem schodząc na dół po schodach.
- Jednak wyjeżdżamy rano... - odezwał się Austin trzymając Ever za rękę.
- Spoko. - uśmiechnąłem się.
- Pilnuj jej... - Aus wstał i podszedł do mnie. Dał mi klucze i kartę kredytową. - Lolly zna pin.
- Bez obaw... - wziąłem od niego klucze i kartę. - Dobra ja idę do domu. Rano przyjadę i pojadę razem z nią do szkoły.
- Okey. - przybiłem z nim piątkę.
- Na razie - Powiedziałem wychodząc.
- Cześć. - Zamknąłem drzwi i szedłem w stronę domu. Mieszkałem dwa domy dalej, więc po paru minutach byłem już w domu. Od razu wyjąłem whisky - Jack'a Danielsa. Nalałem sobie w szklankę i poszedłem do łazienki. Nalałem wody do wanny i rozebrałem się. Wszedłem do wody. Piłem whisky i myłem się.
        Dźwięk budzika.... Nie lubię Go. To nie dla mnie wstawanie rano, ale no cóż. 6:30... Nie za rano? Ach tak. Szkoła... Wstałem i ubrałem się. Zjadłem na szybko płatki. Wziąłem plecak, kluczyki od samochodu. Wyszedłem z domu, wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu Austin'a i Lolly. Lada moment już tam byłem. Drzwi o tworzyła mi Lol.
- Cześć śliczna... - musnąłem ją w policzek.
- Hey. - była uśmiechnięta. Rzadko na mój widok. Brała coś? Nie... Nie Lolly.
- Humorek dopisuje? - wszedłem do środka.
- Brat wyjeżdża chata wolna... i jak tu się nie cieszyć? - spojrzała na mnie.
- Nie taka wolna... Ja Cię mam pilnować jak nie pamiętasz?
- Pamiętam, ale nie jestem już dzieckiem. - mruknęła.
- Ale nieletnia.
- Jeszcze tylko trzy tygodnie - pokazała mi język.
- Masz wszystko? - było słychać Ever jak pyta się Austin'a. Przywitałem się z nimi i pomogłem im zapakować się do samochodu.
- Trzymaj się mała, jak coś dzwoń. - Austin przytulił Lolly. - A Ty nie brój. - podszedł do mnie.
- Ja? - uniosłem brwi. - Przecież jestem grzeczny.
- Bardzo. - powiedział sarkastycznie. Wsieli do auta i odjechali.
- Gotowa? - spojrzałem na Lolly.
- Na co? - patrzyła na mnie jak na wariata.
- Do szkoły?
- Miała nie iść... Brata nie ma to...- nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałem.
- Jedziesz i koniec. A teraz idź po rzeczy i jedziemy, bo się spóźnimy. Zrobiła to nie chętnie. Wsiałem do samochodu i czekałem na nią. W mgnieniu  oka już siedziała obok.

~`Oczami Lolly`~
- Lolly wstań. - usłyszałam głos Ever.
- No weeź... A miałam taki piękny sen.... - powiedziałam sennym głosem.
- O Justin'ie? - podeszła do okna i odsłoniła je.
- Nie? - skłamałam.
- Dobra, weź. Nie umiesz kłamać. - otworzyła moją szafkę z ubraniami szukając czegoś.
- Czego szukasz? - mówiłam wstając
- Twojego fioletowego sweterka...
- Na dolnej półce. - powiedziałam po szłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i wyszłam. Ubrałam się po czym zeszłam na dół coś zjeść. Zjadłam kanapki, który zrobił Austin z Ever. Cały czas byli zabiegani. Kto zapukał do drzwi.
- Ja otworze! - podeszłam do drzwi z uśmiechem.
- Cześć śliczna... - to był Justin, musnął mój policzek.
- Hey. -uśmiechnęłam się promiennie i zaprosiłam Go do środka gestem ręki.
- Humorek dopisuje? - wszedł do środka.
- Brat wyjeżdża chata wolna... i jak tu się nie cieszyć? - spojrzała na niego.
- Nie taka wolna... Ja Cię mam pilnować jak nie pamiętasz?
- Pamiętam, ale nie jestem już dzieckiem. - mruknęłam.
- Ale nieletnia.
- Jeszcze tylko trzy tygodnie - pokazałam mu język.
- Masz wszystko? - było słychać Ever jak pyta się Austin'a. Justin przywitał się z nim i pomógł im.
- Trzymaj się mała, jak coś dzwoń. - Austin przytuliłmnie. - A Ty nie brój. - podszedł do Juss'a.
- Ja? Przecież jestem grzeczny. - spojrzałam na niego
- Bardzo. - powiedział sarkastycznie Austin. Wsieli do auta i odjechali.
- Gotowa? - spojrzał na mnie Justin.
- Na co? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Do szkoły?
- Miała nie iść... Brata nie ma to...- nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.
- Jedziesz i koniec. A teraz idź po rzeczy i jedziemy, bo się spóźnimy. - Zrobiłam to co kazał nie chętnie. Zamknęłam dom na klucz i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i jechaliśmy do szkoły słuchając muzyki.
        - Nareszcie koniec lekcji. - westchnęłam kiedy w końcu z Justin'em opuszczaliśmy szkołę.
- Lolly nie marudź. - powiedział Justin.
- I kto to mówi? - spojrzałam na niego.
- Ja tam miałem udany dzień w szkole. Nie mogę narzekać. - posłał mi swój łobuzerski uśmiech.
- Tak a co takiego się działo? - spytałam ciekawa.
- No wiesz ty byłaś w szkole i to mi wystarcza.
- aww jesteś taki słodki.
- Nie jestem słodki - powiedział oburzony.
- Jesteś, Justin.
- Niech ci będzie - wywrócił oczami i złapał mnie za rękę. Kiedy mieliśmy już wsiadać do samochodu przypomniałam sobie, że zostawiłam telefon w sali od biologii.
- Justin muszę wrócić się do szkoły zostawiłam tam mój telefon.
- Dobra. Idę z Tobą. - poszliśmy do klasy. 
       - Masz ten telefon? - spytał się Justin
- Tak mam możemy iść. - kiedy chcieliśmy wyjść z sali okazało się że drzwi sa zamknięte. Justin próbował za wszelką cenę je otworzyć, ale na marne. Zaczęłam panikować. Podeszłam do tych głupich drzwi i ciągnęłam do siebie ile miałam sił, ale nic z tego.
- Wygląda na to, że ktoś nas zamknął - powiedział szatyn.
- Pewnie sprzątaczka - ponownie podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie walić pięściami. Miałam skrytą nadzieje, że ktoś nas usłyszy i wypuści. Zrezygnowana spojrzałam na zegar który był w klasie. Była godzina 16:14. W szkole prócz sprzątaczek nie ma nikogo. Być może ich też już nie.
       Czas leciał strasznie szybko. Była już 19 a ja i Justin nadal siedzieliśmy w szkole. Robiłam się głodna, chciałam już wziąć prysznic. I najlepiej iść spać. Nagle wpadłam na pomysł. kurde przecież możemy po kogoś zadzwonić
- Justin?! Przecież możemy po kogoś zadzwonić.
- Lolly nie ma tutaj zasięgu. Jesteśmy uwięzieni. - westchnęłam zrezygnowana. Jaki pech. Za co mi się to przydarza? 
       Siedziałam spokojnie na podłodze przy ścianie z Justinem patrząc w niewiadomy punkt kiedy nagle poczułam jak ktoś całuję moje ramie. Jego pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne. Odwróciłam się twarzą do niego i spojrzałam w jego oczy.



- Justin co ty robisz?
- Całuję cię. Nie widać? - powiedział po czym znów zaczął mnie całować, ale tym razem po szyi.
- Prz-przestań - powiedziałam odpychając go od siebie, lecz ten nie reagował. Kurde czy on musi być tak napalony? Justin chwycił moją twarz w dłonie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Bez wahania odwzajemniłam jego pocałunek. Justin przejechał czubkiem swojego języka po moich wargach prosząc mnie o dostęp do mojej buzi. Bez skrupułów mu dałam. Nasz pocałunek robił się coraz bardziej namiętny, ręce Justina znalazły się na mojej tali. Złapał mnie i posadził sobie na kolanach.. Siedziałam na nim okrakiem cały czas go całując. Chłopak złapał za końce mojej bluzki i ją ze mnie ściągnął. Zaczął całować mój dekolt. Jego ręce powędrowały do zapięcia moich spodni dopiero teraz do mnie dotarło co my robimy i na dodatek gdzie
- Ju-Justin nie możemy, nie teraz, nie tutaj...
- Nikogo nie ma w szkole, a ja cię pragnę Lolly...
- Jus- chłopak zatkał mi usta pocałunkiem, postanowiłam całkowicie oddać się chwili i pójść na całość. Ściągnęłam z Jusa koszulkę i rzuciłam gdzieś w bok. Justin nagle podniósł się z ziemi i podszedł do swojego plecaka. Skąd on się tutaj wziął? I wyjął z niego koc. Położył go na ziemi i wrócił do poprzedniej czynności.


Delikatnie położył mnie na ziemi, tak abym się nigdzie nie uderzyła. Przeniósł swoje pocałunki na moje jeszcze zakryte piersi, prawą rękę wsadził pod moje plecy odpinając mój stanik. Ściągnął go ze mnie odsłaniając jego łapczywym oczom moje piersi. Justin nachylił się nade mną i pocałował w usta, a następnie zaczął całować moje piersi, przygryzać, ssać, lizać moje sutki. Zaczęłam jęczeć z rozkoszy która przechodziła przez moje ciało.
Czułam wypukłość w spodniach Justina, kiedy na mnie leżał. 
- Czujesz to? - powiedział ocierając się o mnie - To twoja sprawka.- Justin szybko pozbył się swoich spodni i był w samych bokserkach. Jego erekcja była strasznie widoczna. Justin delikatnie rozszerzył moje nogi, wiedziałam co za chwile się wydarzy czy byłam na to gotowa? Ściągnął ze mnie moje spodnie i wyrzucił w drugi kąt sali. Przejechał ręką po mojej strefie intymnej. Bałam się, bałam się, że będzie boleć. To mój pierwszy raz, a to podobno boli.
- Nie martw się będę delikatny - powiedział po czym ściągnął z siebie bokserki. Sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął z nich prezerwatywę. Serio?! On zawsze ma przy sobie gumki?
Nałożył ją na swojego penisa po czym się do mnie nachylił - Zrelaksuj się. Nie będzie boleć obiecuję - powiedział po czym delikatnie we mnie wszedł. Na początku czułam lekki ból, ale potem odczuwałam już tylko przyjemność. Zaczynałam cicho jęczeć. Co motywowało Justina do dalszych czynów.
- Jus-Justin ja zaraz dojdę - powiedziałam na wydechu.
- Ja też -szepnął do mojego ucha po czym je pocałował. Odszukałam jego twarz i pocałowałam w usta.
Po paru pchnięciach Justin'a doszłam, to było niesamowite uczucie. Mój pierwszy raz w klasie od biologii. Będzie co opowiadać dzieciom...


A więc tak. Dziękuję za ponad 2 tys. wyświetleń. ;*  Ale najbardziej dziękuję Julce, która pomogła mi z rozdziałam - punktem kulminacyjnym. Julka po prostu kocham Cię! ♥♥♥ Bardzo, ale to bardzo bardzo Ci dziękuję! ;* 
Polecam jej blogi : 
•  http://beauty-and-a-beat-swag.blogspot.com/
•  http://poprzednie-beauty-and-a-beat-swag.blogspot.com/
•  http://espace-from-the-past.blogspot.com/
Jeszcze raz dziękuję. ♥
Chcesz być informowany o nowym rozdziale? Podaj swoje : gg, ask albo tt.
Wakacje się kończą... ;C  Ale w roku szkolnym będę się starała pisać częściej, ale krótsze rozdziały. 
Liczę na komentarze. Dla Was to chwila, a dla mnie coś ważnego, pojawia mi się uśmiech na twarzy. 
CZYTAM = KOMENTUJĘ! 

środa, 21 sierpnia 2013

Uwaga!

Słuchajcie... 
Następny rozdział nie będzie taki zwykły. Więc potrzebuję więcej czasu. Na pewno do końca tygodnia będzie, o to nie musicie się martwić. To tak mała niespodzianka. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Pozdrawiam i wykorzystajcie dobrze ostanie dni wakacji. Sylwia <3

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 7

- Zabije gnoja! - Justin był ostro wściekły. Wzięłam telefon i spojrzałam jeszcze raz. Zaczęłam płakać mocniej. Austin wziął mój i swój telefon i wyszedł bez słowa. Zostałam sama z Justin'em.
- Justin? - mój głos zadrżał.
- Tak? - spojrzał na mnie.
- Boję się... - znowu łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - przytulił mnie.
- Nie masz czego. Wszystko będzie dobrze. - wtuliłam się w niego, a On po chwili przestał mnie przytulać. Dwoma palcami uniósł moją brodę, nasze twarze się stykały. Justin swoimi ustami musnął moje tak, że poczułam ich smak. Stałam na palcach. Pocałunek się pogłębił, jego język z moim toczył nie mal walkę, był on dość namiętny i czuły. Położyłam ręce na jego karku, a On dłońmi objął moją twarz. Oczywiście odwzajemniłam jego pocałunek.


Po pocałunku Justin uśmiechnął się do mnie. 
- Zadzwoń po Ever, niech przyjdzie do Ciebie, a ja jadę pomóc Austin'owi. - podał mi swój telefon.
- Dobrze. - zrobiłam tak jak kazał. A On w tym czasie szukał kluczyków. - Zaraz tu będzie. - oddałam mu telefon. 
- Dobra. Zamknij się, a ja jadę. - musnął mój policzek. Gdy wyszedł zamknęłam drzwi na klucz i czekałam z niecierpliwością na Ever. 

~` Oczami Justin'a `~

Te pocałunek to było coś. Dobra, a teraz jadę załatwić tego sukinsyna i jego watahę. Jechałem z dużą prędkością. Nie zwracałem uwagi na znaki i na to, że nie przestrzegam prawa. Liczyła się tylko Lolly. Gdy dojechałem. Austin z reszta ludzi czekali na mnie. Wziąłem broń z samochodu i wyszedłem do niech. 
- Na co czekacie?! Idziemy! - ruszyłem w stronę "kryjówki" David'a, a reszta za mną. Austin podszedł do mnie. 
- Ty bierzesz Go? - spojrzałem na niego kątem oka.
- Co to w ogóle za pytanie... - znaleźliśmy się pod drzwiami. Były zamknięte. Razem z Austinem jednym szybkim kopnięciem wyważyliśmy je. Gdy nas zobaczyli od razu rzucili się na nas. Ja podszedłem do David'a, wyciągnąłem broń i ułożyłem palec na spuście.
- To za Lolly skurwysynu! - i przy tych słowach strzeliłem w jego stronę trzy razy. Dostał prosto w głowę. Chłopaki pokonali resztę i pozbyli się ciał. 



~`Oczami Lolly`~
- O jesteś. - otworzyłam drzwi i weszła Ever.
- Co się stało?! - zamknęłam drzwi i usiadłyśmy na kanapie. 
- Dostałam SMS'a ze zdjęciem... A chłopaki pojechali do David'a. 
- Uuu... współczuje mu. - zaśmiała się, mi do końca nie było do śmiechu. 
- Masz ochotę na lody? 
- Jeszcze się pytasz. - wstałyśmy i poszłyśmy do kuchni. Wyjęłam lody z zamrażarki i po łyżce. Usiadłem obok Ever przy blacie.  - Co jeszcze się wydarzyło? - nie byłam pewna czy powiedzieć o pocałunku, ale w końcu to moja przyjaciółka. 
- A chłopacy pojechali do sklepu, jedliśmy deser, oglądaliśmy film, dostałam SMS'a, całowałam się Justin'em i teraz jesteś u mnie. - Ever jadła lody, a gdy usłyszała, że całowałam się z Juss'em mało co się nie udławiła. 
- Serio?!! - spojrzałam na mnie, jej oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- Tak. Przecież całowanie się to nie zbrodnia. 
- A Ty czujesz coś do niego? - zagryzłam lekko dolną wargę. 
- Lubię Go, lubię... - ostatnie słowo wyszeptałam, kiedy nagle do domu wpadł Justin z Austin'em. - Co się stało? - zapytałam jak weszli do kuchni.
- Już więcej nic Ci nie zrobi. - odezwał się Austin sięgając z lodówki piwa, podał Justin'owi i Ever.
- A ja? - spojrzałam na niego. 
- Jesteś niepełnoletnia... - pokazał mi język. 
- Jeszcze przez 2 tygodnie. - podeszłam do lodówki i wzięłam sobie piwo. 
Wszyscy udaliśmy się do salonu. 
- Co mu zrobiliście? - spytałam nie pewnie.
- Zapamięta, że się z nim nie zadziera... - mruknął Austin pijąc piwo. 
- Zabiłem Go. - powiedział pewnie Justin,a ja mało co nie zadławiłam się piwem.
- Coo?!! - patrzyłam na niego i czekałam na odpowiedź, czy to prawda. 
- Zabiłem Go. A Austin z chłopakami zajęli się resztą. - mówił to tak pewnie jakby nic się nie stało. 
- Nie no nie wieże... Mieszkam i spotykam się z kry... - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi Justin.
- To dla Twojego dobra, uwierz mi nikt się o tym nie dowie. - podszedł do mnie, złapał za rękę i pociągnął na górę do mojego pokoju.
- Ale musiałeś zabić? - spojrzałam mu w oczy.
- Tak, inaczej by Cię cały czas prześladował... - podszedł do mnie. 
- Ale... ale jak Cię i Austin'a zgarnie policja? - martwiłam się o Nich. 
- Na pewno to się nie stanie... - nerwowa przytaknęłam głową. Nie chciałam o tym myśleć i powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy.
- Yy... Pamiętasz musimy zająć się dekoracja na zakończenie? - lekko odsunął się ode mnie. Kurde! Zniechęciłam Go tym. 
- Tak pamiętam. Ale teraz nie musimy się tym zająć. - posłał mi swój łobuzerski uśmiech...


 ____________________________________
 Przepraszam, że tak dawno nic nie dodałam, ale jestem teraz zajęta pilnowaniem brata i korzystam z reszty wakacji. A i przykro mi jeśli piszecie, żebym usunęła albo że przestajecie czytać. Chcę wiedzieć ile was czyta więc komentujcie, wystarczy zwykła emotka albo nawet kropka.
 CZYTASZ = KOMENTUJĘ

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 6

***Oczami Lolly***

- Po... towar. - Austin powiedział niepewnie.
- Jaki znowu towar? - popatrzyłam na ich.
- Narkotyki... - wtrąciła się Ever. 
- Coo?! Jakie narkotyki i jeszcze Ty Ever... - nie mogłam w to uwierzyć. Mój bart, przyjaciółka i chłopak, który jest dla mnie ważny sprzedają i zapewne biorą narkotyki.
- Tak, przykro mi, że się dopiero o tym dowiedziałaś. - Ever patrzyła na mnie.
- Nie rozumiem jak Wy możecie się tym zajmować? Nie to nie możliwe, to jakiś głupi żart, prawda?!! - byłam wściekła.
- Lol, uspokój się. Posłuchaj, to zaczęło się dawno. Brakowało mi pieniędzy, gdyby nie to nie mielibyśmy z czego żyć. Zacząłem się zadawać z Cody'm, On mi zaproponował to. Ja zgodziłem się, bo nie chciałem, żeby mi Cie zabrali. - Austin zaczął tłumaczyć.
- Ale dlaczego Ever, Justin Ty też? - łza zakręciła mi się w oku.
- Ja chciałam pomóc Austinowi. - odezwała się Ever.
- Ale w jaki sposób?!
- A myślisz, że będą się pytać takiej dziewczyny czy ma narkotyki? - zmarszczyła brwi.
- Dobra, a Justin? - chwilę siedział w milczeniu. - Justin?!
- Ja... Ja już wcześniej w tym uczestniczyłem. A ten cały David zrobił to, bo niby Go oszukaliśmy na towar, a to nie prawda. Wtedy zbrakło i powiedzieliśmy, że druga działka za tydzień, a ten chciał od razu całą i zrobił wielką aferę. - widać było, że się zdenerwował bo, jego mięśnie się napięły.
- A dlaczego nie wyjeżdża Justin z Tobą? - skierowałam to pytanie do Austin'a.
- Miał, ale teraz po tym zajściu nie możesz sama zostać...
- Ale... Dlaczego mi tego nie powiedzieliście? - łzy mi zaczęły lecieć same z siebie. Milczeli, a ja szybko wybiegłam i kierowałam się w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi od pokoju, oparłam się o nie i zjechałem w dół.


Siedziałam na podłodze i płakałam. Sama dokładnie nie wiem dlaczego. To za dużo dla mnie. Miałam dość tego, że nic mi o tym nie wspomnieli wcześniej. Przekręciłam klucz w zamku i lekko uchyliłam drzwi, żeby usłyszeć co mówią.
- Wiedziałem, że tak zareaguję! - mówił Justin, a wręcz krzyczał.
- Niech to przemyśli... - odezwała się Ever. Łzy nadal mi leciały. Postanowiłam wziąć kąpiel i wszystko przemyśleć. Wzięłam czyste ubrania z szafki i poszłam do łazienki. Nalałam ciepłą wodę do wanny. Zdejmując ubrania zauważyłam, że te siniaki i blizny zrobiły się bardziej widoczne. Jak ja mogłam na to pozwolić... Wzięłam głęboki oddech i weszłam do wanny. Zanurzyłam się i było widać mi tylko głowę. Byłam pokryta grubą warstwą piany. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, ale nie umiałam. Mam dość tego życia.
Po dość długiej kąpieli wyszłam z łazienki ubrana w codzienne ubrania. Rzuciłam się na łóżko, patrzyłam się w sufit. Poczułam lekki głód. Postanowiłam zejść na dół do kuchni po coś do jedzenia. Wyszłam z pokoju, było słychać nadal Justin'a i Austin'a. Zeszłam po schodach i poszłam do kuchni, a tam? Ten widok mnie zdziwił. Chłopaki robili coś do jedzenia.


Ustałam w drzwiach i oparłam głowę o futrynę podziwiając ich. Tak słodko to wyglądało. Nagle Austin krzyknął :
- Lolly kolacja!... A tu jesteś. - zaśmiał się.
- Nie, nie ma mnie. - twarz schowałam w dłonie. Podszedł do mnie Austin i zaczął łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale również pojękiwałam z bólu. Te wszystkiego siniaki mnie strasznie bolały. - Proszę... Przestań, to boli. - w tym momencie przestał.
- Przepraszam. - posmutniał.
- A więc co zrobiliście za truciznę? - podeszłam do blatu i usiadłam na wysokim krześle.
- Jaką truciznę? Ja mistrz, kucharz gotuję najlepiej. - wymądrzał się Juss.
- No już dobrze, dobrze. Gdzie Ever? - rozejrzałam się.
- Musiała iść, przyjedzie rano. - tylko przytaknęłam.
- Nie gniewasz się? - spojrzał na mnie Justin robiąc dalej kolacje. Tak seksownie to wyglądało. Dobra, stop.
- Jestem trochę zła , że mi tego nie powiedzieliście wcześniej. - spuściłam wzrok na moje dłonie i zaczęłam nimi ruszać nerwowo.
- Przepraszamy. - odezwał się Austin, który nakrywał do stołu.
- No okey. Pomóc Wam w czymś? - popatrzyłam na blat kuchenny.
- W jedzeniu. - odparł Justin. Który kończył nakładać jedzenie. Usiadłam przy stole i czekałam jak księżniczka na służbę. Naglę Justin razem z Austin'em przynieśli jedzenie i usiedli. Chłopacy przygotowali zapiekankę ziemniaczaną i moją ulubioną sałatkę. Spróbowałam trochę.
- Brawo. - zaczęłam klaskać w dłonie. - Nie wiedziałam, że aż takie dobre Wam to wyjdzie.
- Wątpiłaś w Nas? - spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem Austin.
- Miałam lekkie wątpliwości. - zmarszczyłam zabawnie nosek. Później zbytnio nie rozmawialiśmy. Po zjedzeniu szybko się odezwałam :
- Ja nie zmywam! - wiedziałam, że liczą na mnie.
- Ja też nie! - odezwał się Austin.
- Ja... Nie no to nie fair! - zrobił smutną minę.
- Pomogę Ci, ale tylko w wyniesieniu tego do kuchni. - pokazałam w jego kierunku język.
- Dobre i to. - Austin wstał i poszedł do salonu przed telewizję, a ja zostałam sama z Justin'em.
- Juss. - spojrzał na mnie od razu.
- Co tam?
- Chce... chce Ci podziękować za to co zrobiłeś dla mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy. - odwzajemnił mi uśmiech.
- Jest, bo masz teraz lekkie blizny. A i muszę Ci oddać Twoje ubrania, ale najpierw je wypiorę.
- Nie trzeba. Niech zostaną w razie czego. Może mi kiedyś będą potrzebne jak będę u Was.
- Justin, przecież Ty mieszkasz dwa domy dalej to możesz iść... - spojrzałam na niego.
- Oj no dobra. - wziął część naczyń i zaniósł do kuchni, zaczął zmywać. Zaniosłam resztę naczyń. Podeszłam do lodówki z otworzyłam zamrażarkę. Zobaczyłam, że są lody.
- Chłopaki macie ochotę na deser lodowy?! - Austin od razu jak to usłyszał wbiegł do kuchni. Zaczęłam się śmiać.
- Taak! Ja chce! - zaczął skakać jak małe dziecko.
- Ja też, ale ja po tym nie zmywam. -westchnął Justin zmywając.
- Dobra, dobra. Ale musicie mi skoczyć do sklepu po parę rzeczy. Okey?
- Dobra. Ja prowadzę. - Odezwał się Austin. Chociaż sklep było z jakieś 7 minut drogi z tond, ale dobra. - Co mamy kupić?
- Zaraz Wam napiszę. - zrobiłam listę co mają kupić, Austin był już w samochodzie, a ja dałam listę Justin'owi. Spojrzał na nią.
- A gdzie prezerwatywy? - uniósł brwi.
- Oj zamknij się, bo nie dostaniesz. - wysyczałam w jego stronę.
- Dobra, dobra. - wyszedł, a ja zostałam sama. Od razu zamknęłam się na klucz. Posprzątałam do reszty. Po paru minutach ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam niepewnie. Spojrzałam prze noktowizor i ujrzałam chłopaków. Aż mi ulżyło. Otworzyłam drzwi.
- Mamy wszytko, a nawet więcej. - pokazał Austin na 3 torebki.
- Czy Wy wykupiliście wszystko co było w sklepie?! - byłam zdziwiona ilością. - Dobra, zanieście to do kuchni i idźcie do salonu. Jak skończę to Wam przyniosę. - Zrobili to co kazałam. Zaczęłam przygotowywać deser. Włączyłam muzykę i robiłam dalej. Po pewnym czasie deser było gotowy. Zaniosłam do salonu pucharki z deserem. Podałam chłopakom. - Proszę. - mówiłam podając im.
- Dzięki. - odpowiedzieli razem.
Usiadłam pomiędzy nim na kanapie i oglądaliśmy komedie. Jak skończyłam jeść zaniosłam pucharki do kuchni.
Wzięłam mój telefon i kierowałam się do salonu. Zobaczyłam, że dostałam SMS'a.

od: nieznany
Jesteś łatwą dziwką!





















- Nie to nie możliwe! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
- Co się stało?! - chłopaki szybko do mnie podbiegli, a ja stałam jak zamurowana trzymając w ręce telefon. Austin wyrwał mi go z ręką. Zobaczył to.
- To ten skurwiel David! - krzyknął, a ja płakałam. Justin również to zobaczył i widziałam, że jego mięśnie się napięły...
__________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale są wakacje...  Cieszę się, że tak dużo osób to czyta.  :)
Sorry, że było tyle o jedzeniu, ale pisząc to byłam głodna xD 
CZYTAM = KOMENTUJĘ